puszczać, że nie zapragnę wiedzieć, kto cię ranił?.. Domyśliłam się z łatwością i przestałam się też pytać... Ale bądź spokojny... nic to nie wpłynęło na moją miłość...
Benedetta była w wybornym humorze, bo właśnie dowiedziała się przed chwilą, że monsignor Palma okazał już swoją wdzięczność za pomoc, udzieloną mężowi jego ukochanej siostrzenicy. Monsignor złożył nowy raport w kwestyi rozwodu i tym razem okazał się przychylnym zerwaniu małżeństwa, mówiąc, że świadectwo złożone przez dwóch doktorów przekonało go o stanie niezaprzeczonej dziewiczości powódki. Zatem osobiście jest za potrzebą zerwania małżeństwa i ma nadzieję, że kongregacya toż samo uzna w wysokiej swej mądrości.
Promieniejąc radością, powtarzała Benedetta, że skoro monsignor Palma mówi to samo co jej adwokat, przeto można rzecz uważać za załatwioną, tembardziej, że hrabia Prada nie daje żadnej o sobie wieści i nie odpowiada na wezwania sądowe. Kongregacya najniezawodniej da wszystkie głosy za unieważnieniem małżeństwa, co dozwoli papieżowi na bezwłoczne położenie przyzwalającego podpisu.
— Ach, jakże jestem szczęśliwa!... Dario, mój najdroższy, wreszcie skończą się nasze kłopoty... nasze ciężkie umartwienia... Ale ten rozwód pochłonął wiele pieniędzy... Ciocia powiada, że
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/664
Ta strona została uwierzytelniona.