szę, błagam cię, byś chciał zapomnieć że cośkolwiek z tobą mówiłem...
Don Vigilio drżał cały z przerażenia i dopiero uspokoiwszy się zapewnieniami Piotra, zalecił mu:
— Odwiedź wszystkich kardynałów, niepomijając żadnego... lecz pamiętaj, nie gub mnie i nikomu nie wyjawiaj, żeśmy z sobą mówili...
Don Vigilio nie chciał już dłużej pozostawać w pokoju Piotra i zapewniwszy się, że nikogo niema na korytarzu, wymknął się na palcach, a przesuwając się ostrożnie, drżał, by go nie spotkano.
Tymczasem Piotr wyszedł zaraz na miasto i skierował się ku mieszkaniu kardynała Sanguinetti. Była dopiero godzina dziesiąta zrana, mógł go więc jeszcze zastać w domu. Kardynał Sanguinetti zajmował pierwsze piętro niewielkiego pałacu przy francuzkim kościele św. Ludwika, w uliczce ciasnej, pozbawionej światła i powietrza. Mieszkanie Jego Eminencyi posiadało zupełnie inny charakter niż rezydencya kardynała Boccanera, pełna tragicznej melancholii oraz książęcej pychy, pomimo zewsząd widniejącego upadku majątkowego. Kardynał Sanguinetti, odstąpiwszy od obowiązkowych przepisów, nie posiadał galowego apartamentu i pocztu nadwornej służby. Nie miał sali tronowej, ani baldachimu, pod którym wisieć powinien kardynalski kapelusz; nie było też tutaj fotela, odwróconego przodem
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/673
Ta strona została uwierzytelniona.