chał, by dojść kiedykolwiek do urzędu sekretarza przy konsystorzu szarży kardynalskiej, dającej purpurę. Monsignor Fornaro był uważany za biegłego teologa, zarzucano mu jedynie skłonność do prac literackich, wiedziano bowiem, że chętnie pisuje artykuły pojawiające się w przeglądach katolickich, chociaż przez oględność nigdy się nie podpisywał. Mówiono także, iż jest bardzo światowy.
Piotr, przyszedłszy do mieszkania monsignora, oddał swoją kartę wizytową i natychmiast został przyjęty, mógłby nawet przypuszczać, że go tutaj oczekiwano, gdyby nie szczerość zdziwiona i pewne zakłopotanie, z jakiem monsignor powtarzał:
— Ksiądz Froment.. ksiądz Froment... Proszę... niech pan zechce wejść... Miałem nie przyjmować dziś nikogo, bo mam pilną robotę... Lecz nic nie szkodzi... proszę... niechaj pan siądzie...
Piotr z prawdziwą przyjemnością patrzał na piękną postać młodego jeszcze prałata. Mógł mieć lat czterdzieści pięć, był wysoki, dość pełnej tuszy, różowy, wygolony, siwiejące nieco włosy układały się w pukle na kształtnej głowie, nos miał prawidłowego rysunku, usta wilgotne a piękne oczy pełne były ujmującego, pieszczotliwego wdzięku. Monsignor Fornaro był typem pięknego i dekoracyjnego prałata rzymskiego. Czarna sutana o fioletowym kołnierzu obciskała
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/688
Ta strona została uwierzytelniona.