zbieranie dokumentów, odnoszących się do tej lub innej sprawy... Tak, wiedz pan, że odemnie nic nie zależy... o książce pańskiej wyrokować będą Ich Eminencye, członkowie kongregacyi... Duch Święty oświecać ich będzie, zatem rozstrzygną sprawę jak najsprawiedliwiej... i pozostanie ci tylko ukorzyć się przed wyrokiem, skoro opatrzony zostanie podpisem Ojca świętego...
Mówił szorstko, zimno, chociaż z widoczną chęcią nieprzekroczenia form grzeczności. Domawiając ostatnich słów, wstał zmuszając Piotra, by toż samo uczynił. Zatem ojciec Dangelis powtarzał prawie treść tego, co dopiero mówił monsignor Fornaro; inny był dobór słów, lecz rzecz pozostawała taż sama. Piotr z przerażeniem widział coraz wyraźniej, że wszędzie napotyka jakąś bezimienną potężną siłę, zorganizowaną w straszliwą maszynę, której koła i kółka chcą niewiedzieć o sobie, a jednak działają wspólnie, jednolicie, miażdżąc śmiałków, chcących nadać im nowy obrót. A więc napróżno szukać będzie do nich zbliżenia... odepchniętym zostanie wszędzie i nigdzie nie znajdzie tego, który całą maszyneryą kieruje. Wszyscy ci ludzie zasłaniają się bezskutecznością swojej pomocy, ukrywając swoje myśli i zakres swej działalności.
Piotr wstał, lecz przed pożegnaniem postanowił i tutaj wymienić nazwisko monsignora Nani. A może nawet tutaj nazwisko to oddziała.
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/706
Ta strona została uwierzytelniona.