Strona:PL Zola - Rzym.djvu/714

Ta strona została uwierzytelniona.

w łonie kongregacyi Indeksu. Nie miano odwagi wystąpić przeciwko niemu otwarcie; więc karcono go w ten sposób, wiedząc, że cios go nie minie. Ach, jakże straszną była dla Piotra myśl, że święty ten starzec cierpieć będzie z jego przyczyny! Jakże wstrętną wydawała mu się czynność tych wszystkich ludzi, działających w cieniu, w skrytości! Wszak oni powinni byli być sprzymierzeńcami tych wszystkich, którzy serca mają ogrzane miłością maluczkich i cierpiących, a zamiast sprzymierzeńców, kardynał Bergerat napotykał w nich wrogów, uganiających się wyłącznie za połowem złota i zadowoleniem osobistych ambicyj. Celem tych pełnych okrucieństwa egoistów było dogadzanie wyuzdanej swej dumie.
Nad rozpaczą Piotra górował teraz bunt przeciwko działalności Indeksu. Jakże nikczemną i niedorzeczną była ta działalność! Poznał teraz całą organizacyę tej strupieszałej instytucyi. Początkiem jej działalności było zapoznanie się z nadesłanem oskarżeniem, a końcem ogłoszenie potępiającego wyroku, wyszczególniającego tytuł książki. Akt oskarżenia przechodził najpierw przez ręce sekretarza, owego surowego ojca Dangelis, który natychmiast zawiadamiał o tem członków kongregacyi i zaczynał skrzętnie zbierać odnośne do książki dokumenty. Niczego nie zaniedbał, aby ich było jaknajwięcej, ascetycznemu zakonnikowi zdawało się bowiem, że znów na-