Strona:PL Zola - Rzym.djvu/745

Ta strona została uwierzytelniona.

go na swoją korzyść. Była to bowiem nowa siła, zdolna przyciągnąć lud i pozyskać dla dobra Kościoła całe masy tej najliczniejszej społecznej warstwy, która, jakkolwiek nie przyszła jeszcze do samopoznania, lecz liczbą swą stanowiła wieczny postrach nawet w najdespotyczniejszych epokach. Odtąd papieże rzeczywiście pozyskali dzielnych dla siebie żołnierzy, w osobie synów świętego Franciszka. Zakon ten był rozbiegającą się ciągle i tem skuteczniej działającą armią. Franciszkanie przebiegali kraj cały, dążąc piechotą od wioski do wioski, od miasta do miasta, rozniecając wiarę w sercach prostaczych. W przeciągu kilku lat, znaczenie coraz to liczniejszego zakonu franciszkanów wzrosło w sposób nadspodziewany i wszędzie wznosiły się już ich klasztory.
Od kilku dni Piotr pozostawał w ciągłej styczności z różnemi zakonami, które, utraciwszy dawne społeczne znaczenie, toczyły pomiędzy sobą zacięte i skryte walki o współzawodnictwo, wśród zobojętniałego ku nim dzisiejszego Rzymu. Franciszkanie i dominikanie, niegdyś złączeni wspólnością celu i pracy dla dobra Kościoła, wrogo teraz na siebie spoglądali z po za murów olbrzymich swych klasztorów, mających tylko zewnętrzne oznaki dawnej zamożności. Wszakże franciszkanie przejęci zasadami swej reguły, zalecającej im pokorę, chętniej trzymali się na uboczu, walka więc najżarliwsza toczyła się pomię-