dzy dominikanami a jezuitami, to jest pomiędzy wychowawcami i kaznodziejami, roszczącymi prawo do ukształtowania świata na obraz własnej swej modły. Każdy z tych zakonów chciał Rzym sobie przywłaszczyć i obstawiał Watykan oddanymi sobie ludźmi.
Prócz tych zakonów domagających się władzy i walczących w imię dogmatu, coraz kruchszą będącego bronią w obec świata pożądającego wiedzy, na ściślejszych opartej podstawach, istniały w Rzymie inne jeszcze klasztory. A więc kameduli w habitach z białego sukna, zawsze milczący, święci i czyści, marzyciele uciekający od świata dla zamknięcia się w cichych, klasztornych celach, zrozpaczeni szukający pociechy. Bracia ci, jakkolwiek nieliczni, pewnymi być mogą najdłuższego istnienia, bo rozpacz pragnąca spokoju, wiecznie pomiędzy ludźmi napotykać się będzie. Benedyktyni o wielkiej, uświęconej pracą przeszłości, którzy w średniowiecznej epoce, byli potężną dźwignią cywilizacyi, wytrwali pisarze kronik i przepisywacze ksiąg zawierających promyki tryskającej oświaty. Piotr szczególniejszą miał cześć ku przeszłości tego zakonu i niejednokrotnie powtarzał sobie w myśli, że byłby wstąpił do tego pracowitego zgromadzenia, gdyby się był urodził o kilka wieków wcześniej. Lecz wydziwić się teraz nie mógł, dlaczego benedyktyni budują sobie olbrzymi klasztor na Monte Aventino i to za miliony dostarczone im w znacznej części
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/746
Ta strona została uwierzytelniona.