Strona:PL Zola - Rzym.djvu/758

Ta strona została uwierzytelniona.

wogóle księży, którzy, zepsuci wpływem nieszczęsnej epoki teraźniejszej, piszą książki o najszkodliwszych dążeniach. Wreszcie był Piotr także w Watykanie u kardynała sekretarza, będącego rodzajem ministra spraw zagranicznych Ojca świętego. Piotr ociągał się z tą wizytą, bo powiedziano mu, że kardynał sekretarz jest jednym z najgłówniejszych dygnitarzy stolicy apostolskiej a więc wpływ jego jest olbrzymi, co w danej okoliczności mogło być zgubnem dla książki zagrożonej Indeksem, doznał więc miłej niespodzianki, ujrzawszy się przed człowiekiem o wiele przystępniejszym, aniżeli się spodziewał. Z wyszukaną grzecznością i z wysoką dyplomacyą wypytywał się Piotra kardynał sekretarz o sprawę, która go przywiodła do Rzymu, słuchał uważnie i nawet znalazł słowa dodające otuchy. Wszakże gdy Piotr, wyszedłszy z Watykanu, znalazł się na placu przed bazyliką, spostrzegł, że to grzeczne przyjęcie w niczem nie posunęło jego sprawy, czuł zarazem, że jeżeli zdoła przemódz przeszkody i uzyska posłuchanie u papieża, to na pewno nie za pośrednictwem kardynała sekretarza. Ach, jakże dokuczliwe znurzenie zapanowało w duszy Piotra! Tyle zabiegów, tyle wizyt i wszystko napróżno! Cóż czynić ku swojej obronie?... Z przerażeniem pytał sam siebie, gdzie jutro wypadnie mu iść i z jaką tam pójdzie nadzieją?... Zmęczony nadmiarem zużywanej napróż-