Kardynał Sanguinetti nie szczędził słów pochlebnych, bo czuł, że ten młody ksiądz francuzki ma umysł niepospolicie rozwinięty, a zatem, że możnaby go spożytkować w razie potrzeby. Intrygancką mając naturę, kardynał zawsze z tego punktu patrzał na ludzi, których widział po raz pierwszy. Słuchając słów Piotra, myślał, jakąby można wyznaczyć rolę, temu zdolnemu zapaleńcowi. Może użyć go natychmiast?... W każdym razie należy o nim pamiętać... nawet zostawszy papieżem.
Piotr prowadził w dalszym ciągu obronę swej książki i swych poglądów, lecz gdy wyrzekł słowa: nowa religia, kardynał zatrzymał go giestem ręki i z tymże samym uśmiechem jak poprzednio, rzekł:
— Zgadzam się z tobą w wielu punktach, lecz są inne, na które zgodzić się nie mogę... Zapewne nie wiesz, że jestem protektorem Lourdes?.. Otóż wobec słów, jakie napisałeś przeciwko grocie w Lourdes, jakże chcesz, bym się oświadczył zwolennikiem twojej książki?... Nie mogę występować przeciwko tym dobrym ojcom z Lourdes...
Piotr oniemiał na tę wiadomość. Nikt go nie ostrzegł, że kardynał Sanguinetti jest oficyalnym protektorem Lourdes, protektorem wyznaczonym przez Ojca świętego, który każdą katolicką instytucyę oddaje pod pieczę jednego z kardynałów, by ją reprezentował i bronił w razie potrzeby.
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/798
Ta strona została uwierzytelniona.