Strona:PL Zola - Rzym.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.

Szli teraz schodami, wiodącemi na drugie piętro. Wiktorya mówiła raźnie, obojętnie, widocznie że pozostała obcą tym ścianom, zbyt od tutejszych ludzi odmienną, by przejąć się mogła otoczeniem. Zatrzymawszy się w przedsionku, na drugiem piętrze, objaśniła:
— Na lewo są pokoje donny Serafiny a na prawo mieszka contessina. To jedyny kąt w tym domu, w którym jest trochę ciepła i życia... A dziś mamy poniedziałek... zatem to dzień, w którym donna Serafina, przyjmuje gości... Zobaczy pan... to ciekawe.
Odwróciwszy się, otworzyła drzwi, po za któremi były wązkie schody.
— Służba mieszka na trzeciem piętrze... tam znajdują się jeszcze i gościnnne pokoje. Pan pozwoli że pokażę mu drogę.
Paradne schody kończyły się na drugiem piętrze. Wiktorya objaśniała w dalszym ciągu, że trzecie piętro ma oddzielne, boczne schody, wychodzące na uliczkę idącą aż do Tybru. Brama tych bocznych schodów była o wiele mniejszą a zarazem bardzo dogodną.
Wszedłszy na korytarz trzeciego piętra, znów wskazywała drzwi, mówiąc:
— Tutaj mieszka don Vigilio, sekretarz Jego Eminencyi... Te drzwi są moje... A te prowadzą do mieszkania przygotowanego dla pana. Ile razy pan wicehrabia przyjeżdża do Rzymu,