roślinności przeróżnych krzewów, winnic i gajów oliwnych, które, rozstępując się, pozwalały widzieć lekko faliste, bezgraniczne równiny Kampanii. Na prawo, na wzgórzu stanowiącem podnóże Monte Cavo, bieliła się wioska Rocca di Papa, zbudowana w półkole, a wyżej, po nad domami, na wynioślejszych pagórkach, rosły odwieczne wspaniałe drzewa. Odwróciwszy się w stronę Frascati, można było widzieć zwaliska Tusculum, leżące na wysokiej górze, obrosłej piniami. Jakże piękny musiał być ztamtąd widok! Jadąc dalej przecinało się wioskę Marino, posiadającą prócz spadzistego gościńca, obszerny kościół i stary, zczerniały i częściowo walący się pałac książąt Colonna. Po za wioską i dębowym lasem, droga zataczała się kolisto tuż po nad jeziorem Albano, darząc widokiem jedynym na świecie: na przeciwnym brzegu leżała w gruzach starożytna Alba-Longua a na lewo od owych ruin wioski Rocca di Papa, Palazzola i wysoka góra Cavo, na prawo zaś, na wierzchołkach skały — Castel Gandolfo. Wody jeziora drzemały gdzieś w dole, ujęte jakby w puhar zieloności. Brzegi zataczały się lejkowato, a zalewająca ten dawny krater woda, ciężką była i zamarłą, na metalową jej powierzchnię, słońce padało jaskrawo, malując ją do połowy złotem, a drugą połowę zalegał cień, prawie że czarny. Odtąd, droga wspinała się coraz prostopadlej aż do Castel-Gandolfo, rozłożonego na skale wprost ponad jeziorem.
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/802
Ta strona została uwierzytelniona.