Strona:PL Zola - Rzym.djvu/822

Ta strona została uwierzytelniona.

sercowej zabija natychmiastowo, prędzej, niż w dwie minuty.
— To prawda. Wszakże zapytaj się kardynała, co on myślał, patrząc na konanie monsignora Gallo... co myśli teraz, przypominając sobie gwałtowne dreszcze wstrząsające ciałem swego przyjaciela, jego oczy zapadające się nagle w głębię, jego cerę ołowianą, wyraz przerażenia w całej twarzy, tak zmienionej, że niepoznawał jego rysów... Kardynał Boccanera ma najsilniejsze przekonanie, że przyjaciel jego, monsignor Gallo zmarł otruty... i to otruty z jego powodu, bo był jedynym jego powiernikiem i zawsze słuchanym doradcą.
Przerażenie Piotra wzrastało, więc szukając uspokojenia, zwrócił się w stronę Santobona, który, milcząc, siedział pogrążony w nieodgadnionych dumaniach.
— Księże proboszczu, czyż i ty wierzysz w te nieprawdopodobne strachy o truciźnie?...
Lecz Santobono nieodpowiedział i z nieruchomą twarzą wpatrzył się płomiennemi oczyma w hrabiego, który znów opowiadał nowe zadziwiające wypadki śmierci spowodowanej trucizną.
— Zaczynam się naprawdę obawiać — szepnął Piotr. — A może postanowię sobie nic nie jeść w Rzymie, z obawy trucizny...
Roześmieli się z owego postanowienia obadwaj znowu powrócili do poprzedniej rozmowy.