Strona:PL Zola - Rzym.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.

od dawna do sytości... oj tak, za dużo ich widziałam... za dużo... to też znieść ich nie mogę... Nie mówię tego z powodu Jego Eminencyi, bo to święty człowiek i godzien szacunku... Jestem na służbie w pałacu już od ćwierć wieku i każdy może powiedzieć, że jestem porządna kobieta. Więc nikt mnie nie zaczepia o religię, bo przecież cóżby mi można zarzucić, kiedy kocham moich państwa i służbę swoją spełniam jak mogę najlepiej.
Znów się zakręciła po pokoju, roześmiawszy się głośno i szczerze. A potem mówiła dalej:
— Przyznam się panu. że gdy się dowiedziałam, że ksiądz zjeżdża do nas w gościnę, mamrotałam całemi dniami, bo chyba tych dobrodziejów dosyć już mamy w Rzymie. Ale gdy spojrzałam na pana, zaraz zmiarkowałam, że pan jesteś jakiś poczciwy człowiek i że będę z panem żyła w jaknajlepszej zgodzie. Nie wiem dlaczego tyle gadam i tak otwarcie z serca. Może to dla tego, że pan z Francyi... a może dlatego, że contessina bardzo się panem interesuje? W każdym razie proszę mi wybaczyć moje gadulstwo i jeszcze o jedno pana proszę: Oto trzeba się położyć i wypocząć po drodze. Niewarto lecieć tak zaraz na miasto. Przecież jestem tutaj od dawna, więc mogę pana upewnić, że niema tu ani części tych ciekawości, któremi oni lubią się przechwalać, kiedy mówią o swoim Rzymie.