się... będę wiedział, czy papież podpisze unieważnienie naszego małżeństwa...
Głos hrabiego stał się nagle szorstki, widocznie bolała go rana, jakkolwiek twierdził, że już o niej zapomniał. Otwierała się ona i krwią się broczyła, ilekroć wspomniał o Benedecie, o tej niegdyś tak bardzo ukochanej kobiecie, którą poślubił a która pomimo to odtrąciła go, zachowując swą miłość i dziewiczość swoją dla innego mężczyzny, dla wybrańca swojego serca, dla Daria, którego zawsze i jedynie miłowała. A tu podana przez nią przyczyna rozwodu... to posądzanie go o niemoc, jakże ubliżającą była ta potwarz, chociaż Rzym cały wiedział, że Lizbetta jest jego kochanką i matką jego syna. Ach, ta rzucona potwarz wywoływała burze zaślepiającego gniewu w namiętnem sercu Prądy. I teraz wstrząsł się cały, jakby przeszyty gwałtownym i przykrym dreszczem, a chcąc odmienić kierunek swych myśli, rzekł.
— Chłodno się zrobiło... zdradziecka to chwila w naszym Rzymie... czas po zachodzie słońca, wieczorami, najłatwiejszy do nabawienia się febry... Trzeba się strzedz wieczornych chłodów... przykryjmy się czem ciepłem... oto są powozowe pledy...
Milcząc, dojechali do bramy Furba, będącej arkadą Acqua Felice, pod którą przechodził gościniec, przecinający stepy Kampanii. Ta resztka starożytnego wodociągu zdawała się zagradzać
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/840
Ta strona została uwierzytelniona.