Strona:PL Zola - Rzym.djvu/847

Ta strona została uwierzytelniona.

był szczupłym, wysokim i siwiejącym już blondynem o blado niebieskich oczach odziedziczonych po matce, lecz twarz miał energiczną, wojskową, jako dawny kapitan papiezkiej armii. Księżna miała twarz okrągłą o delikatnych rysach i wyglądała na lat trzydzieści, chociaż od lat paru skończyła czterdziestkę. Była jeszcze ładna, pogodnie uśmiechnięta, zadowolona z siebie i tylko sobą zajęta. Miała dziś na sobie różową atłasową suknię i mnóstwo wielkich rubinów, zapalających płomyki na białej jej szyi, ramionach i w falistych blond włosach. Najstarszy jej syn odbywał obecnie daleką podróż, trzy najmłodsze córki były jeszcze na pensyi, pozostała więc przy niej tylko Celia. Ubrana w białą muślinową suknię, Celia stała w pobliżu rodziców, jaśniejąc wdziękiem swej młodocianej piękności, patrząc niewinnemi oczyma swojemi pełnemi tajemnic, uradowana, lecz zawsze podobna do kwiatu zamkniętej jeszcze lilii. Przy narzeczonej stał Attilio w mundurze porucznika i z całą naiwnością wyrażał swą postacią ogrom swego szczęścia. Ładna jego twarz śmiała się, usta miał złożone jakby do pocałunku, a oczy mu płonęły młodzieńczym zapałem, energią i siłą. Ta para narzeczonych chwytała wszystkie serca i oczy, pięknością swą, radością, zdrowiem życia, nieskończonością nadziei i obietnic jutra. Wszyscy wchodzący, z uśmiechem rozrzewnienia i radości spoglądali na tych rozkochanych i szczęśli-