wych, zapominając w obec ich tryumfu o zwykłej złośliwej ciekawości i robieniu uwag.
Narcyz miał właśnie przedstawić Piotra, gdy wyprzedziła go Celia, podbiegając i mówiąc rodzicom:
— Ksiądz Piotr Fromont, przyjaciej mojej drogiej Benedetty.
Zamieniono ukłony, a Piotr czuł się wzruszony uprzejmością Celii, która szepnęła, odprowadzając go w inną stronę:
— Benedetta przyjdzie ze swoją ciotką i z Dariem! Jest dziś także szczęśliwa! I będzie piękna, bardzo piękna!
Piotr i Narcyz złożyli swe życzenia Celii i podążyli zaraz dalej, by nie powiększać ścisku przy drzwiach salonu, przy których książę i księżna, bezustannem pochylaniem głowy, witali potok płynących gości. Celia, powierzywszy narzeczonemu Piotra i Narcyza, powróciła na swoje miejsca obok rodziców, by odbierać hołdy i życzenia, jako główna bohaterka dzisiejszego nadzwyczajnego przyjęcia.
Narcyz rzadko się dotychczas spotykał z Attiliem, więc po złożeniu życzeń i uściskach dłoni, odszedł wraz z Piotrem, starając się znaleźć jaki dogodny punkt dla spokojnego rozejrzenia się po tym pierwszym salonie. Była to olbrzymia komnata, o ścianach pokrytych zielonym aksamitem haftowanym w złote wielkie kwiaty, nazywano tę komnatę salą Rycerską i rzeczywiście zawie-
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/848
Ta strona została uwierzytelniona.