Po chwili, rzekł znów z żywością:
— Czy wiesz, księże, drugą nowinę?... Czy ci powiedziano, że hrabina przyjdzie na bal dzisiejszy?...
Tak nazywał Benedettę, zapominając, że teraz już nie była jego żoną.
— Ktoś nam o tem powiedział — szepnął Piotr i z wahaniem dodał:
— Zapewne zobaczymy też księcia Dario, bo w ostatniej chwili powstrzymał swój wyjazd do Neapolu.
Prada przestał się śmiać i twarz mu spoważniała.
— Ach tak?... Więc i kuzyna z sobą przyprowadzi? Będziemy zatem mieli widowisko.. Razem, przyjdą razem!
Zamilkł i stał pogrążony w myślach a następnie rzekłszy coś, niby przeprosiny, że ich opuszcza, oddalił się od rozmawiających z sobą Narcyza i Piotra, lecz wkrótce przystanął we framudze innego okna i, wyjąwszy notatnik, wydarł z niego stronnicę, na której napisał umyślnie zmienionym charakterem: „Legenda twierdzi, że figowe drzewo Judasza na nowo się rozrosło i obfite wydaje owoce w jednym z ogrodów w Frascati. Owoce te są trujące dla każdego chcącego być papieżem. Proszę nie jeść fig, bo są zatrute i nie trzeba ich dawać ani służbie, ani nawet kurom“. Złożył kartkę, zakleił ją marką pocztową i napisał adres: „Do Jego Eminencyi
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/868
Ta strona została uwierzytelniona.