żenić króla z papieżem?... A jednak patrz, Attilio i ja będziemy małżeństwem i to bardzo szczęśliwem małżeństwem..
— Lecz Dario i ja nie łączymy króla z papieżem... a jednak będziemy małżeństwem równie szczęśliwem! Lecz nie warto mieszać do tych spraw ani króla, ani papieża, miłość wystarcza! Przez miłość świat można zbawić!
Piotr odszedł, chcąc odszukać hrabiego i znalazł go stojącego przy drzwiach wiodących do sali Starożytności. Stał jak wryty i całą siłą wzroku zapatrzony w narzeczonych. Nie mógł się oderwać od tego widoku, który był dla niego okrutną torturą. Chciał odejść, lecz znów się odwracał i patrzył, aż wreszcie doczekał się pierwszej figury kadryla. Benedetta i Dario, Celia i Attilio, stanęli parami naprzeciwko siebie, a tak piękny, tak uroczy był ten obraz szczęścia w miłości i wiary w życie, iż król i królowa zbliżyli się w tę stronę, by patrzeć i podzielać ogólny zachwyt. Klaskano w ręce z nadmiaru wzruszenia, wszystkie serca biły teraz we wspólnem uniesieniu.
— Umieram z pragnienia! — zawołał znów Prada. — Chodźmy ztąd... chodźmy!...
Kazał sobie podać limonady mrożonej i wychylił szklankę odrazu, rzuciwszy się na nią jak człowiek trawiony gorączką, której nic ugasić nie zdoła.
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/884
Ta strona została uwierzytelniona.