Strona:PL Zola - Rzym.djvu/965

Ta strona została uwierzytelniona.

ła, posłowie zagraniczni i wszyscy dygnitarze świata cywilnego. Służbę spełniało tu dwóch szambelanów honorowych, jeden w fioletach, drugi w płaszczu i przy szpadzie. Doprowadzali oni do drzwi sekretnej poczekalni osoby zaszczycone łaską audyencyi prywatnej i zlecali je w ręce szambelanów przybocznych.
Pan Squadra, który dotychczas szedł, nie odwróciwszy się nawet ani razu, idąc wciąż miarowym, powolnym i cichym krokiem, zatrzymał się na chwilę na progu sekretnej poczekalni, jakby chcąc przygotować Piotra do wkroczenia w świętość tego przybytku. Gdy wreszcie pan Squadra wprowadził go tam, Piotr, posiadający naturę wrażliwą, odczuł, że wchodzi w świat inny, nic niemający wspólnego ze zwykłą rzeczywistością spraw ziemskich opierających się na faktach i na ich pojmowaniu. Sala ta strzeżona podczas dnia przez gwardyę szlachecką i szambelanów przybocznych, przyjmujących najwyższych dygnitarzy w strojach ceremonialnych, obecnie była równie pustą jak wszystkie poprzednie. Dwa jej okna wychodziły na nieszczęsną, niedokończoną i w gruzach leżącą dzielnicę Rzymu w pobliżu zamku św. Anioła a trzecie boczne okno, wychodziło na plac przed bazyliką. Pomiędzy tem oknem a drzwiami prowadzącemi do małej sali tronowej, stał stół sekretarza, o tej porze nieobecnego. Tu, również jak w salach poprzednich, nad jedną konsolą unosił się krucyfiks, pomiędzy pa-