żego na ziemi będącej własnością Boga i Kościoła.
Tu Piotr zapytał sam siebie, dla czego szukał porównań pomiędzy teraźniejszym papieżem a jego poprzednikami?... Czyż nie powinno mu było wystarczać, że Leon XIII był papieżem, którego wielkość odkrył i odczuł, pisząc swoją książkę?... Tak, mógł się pomylić w szczegółach skreślonego swem sercem portretu, lecz zatrzymał charakterystyczne cechy tego bożego wybrańca, którego zbolałe dusze wyczekiwały z upragnieniem. Tak, Leon XIII był papieżem, którego wielkość odkrył, pisząc swoją książkę. Był mądrym politykiem, pojednawcą, pracownikiem dążącym do jednolitości Kościoła, którego wielkość pragnął obwarować i zabezpieczyć przed nieuniknioną walką mającą wybuchnąć jutro. Piotr, przypominając sobie całe stronnice swej książki, rozogniał swój entuzyazm dla postaci tego wielkiego papieża, wyzutego z trosk panowania nad państwem doczesnem i tem wyższego siłą moralną. Jak nowożytny Chrystus, Leon XIII stanął po stronie maluczkich i wydziedziczonych a ich serca zjednać sobie pragnąc, podążał ku urzeczywistnieniu przepowiedni obiecującej Rzymowi nowe panowanie nad światem, z chwilą gdy narody złączone i zespolone klękną u stóp papieża, u stóp Ojca o niewyczerpanej miłości dla swych dzieci, o niewyczerpanem miłosierdziu w kojeniu nędz i trosk doczesnych. Straszliwa katastrofa coraz to bliższa, grożąca zawaleniem się przegniłego
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/976
Ta strona została uwierzytelniona.