Strona:PL Zola - Rzym.djvu/987

Ta strona została uwierzytelniona.

Tym razem, papież odpowiedział natychmiast:
— Przeczytałem list kardynała Bergerat, pomieszczony na wstępie w twojej książce. Źle był natchniony, pisząc do ciebie ów list, a ty, mój syna, ciężko zawiniłeś, drukując to pismo... Przypuszczam, że kardynał Bergerat napisał do ciebie, nie zapoznawszy się dokładnie z twoją książką... bo gdyby ją był przeczytał, mam przekonanie, że nie byłby ci okazał tak wyraźnej życzliwości i pochwały. Wolę go posądzać o nieświadomość. Lekkomyślnością więc tylko zgrzeszył, pisząc list przychylny dla książki, której nie przeczytał, inaczej nie byłby jej chwalił, bo książka twoja jest napaścią na dogmat i mierzy ku zupełnemu obaleniu naszej świętej religii. U was, we Francyi, wiecznie się pojawiają galikańskie dążności... wyrastają jak chwasty, które trudno wyplenić... jesteście zakażonymi buntem przeciwko naszej władzy, chce się wam wyuzdanej wolności i przewrotów, a to wszystko pochodzi z nadmiaru sentymentalności.
Papież mówił z coraz większą siłą, coraz pośpieszniej a nie mogąc w zupełności wysłowić się po francuzku, mieszał słowa włoskie. Głos jego stał się ostry, metaliczny.
— Niechaj kardynał Bergerat wie, że skruszymy go, z chwilą gdy nabierzemy pewności, iż jest tylko zbuntowanym synem Kościoła. Obowiązkiem jego jest dawanie przykładu posłuszeństwa. O niezadowoleniu naszem, na które zasłu-