najwyższego władcy i kapłana Kościoła powszechnego, patryarchy Zachodu, prymasa Włoch, arcybiskupa i metropolity rzymskiej prowincyi, pana dóbr ziemskich świętego Kościoła. Lecz widział Leona XIII zrodzonego w swych marzeniach. A więc ten starzec był mu spodziewanym Mesyaszem, zbawcą na ziemię zesłanym, dla zażegnania i uśmierzenia burzy, grożącej zniszczeniem przegniłemu społeczeństwu. Był jedyną władzą moralną, jedynym możliwym łącznikiem pełnym miłosierdzia, miłości i pokoju, Ojcem mogącym przykrócić nieporozumienia pomiędzy dziećmi swojemi. Mógł nadać im szczęśliwość, nawracając je wszystkie do wiary pierwotnego chrystyanizmu i mógł mądrością swą i słodyczą rządzić niemi podług zasad pierwotnego rzymskiego Kościoła. Piotr, przejęty tem, widział już tylko wywyższoną przez siebie postać papieża i korzył się przed jego wszechwładzą, przed nieskończonością jego majestatu.
— Łaski! Ojcze święty, błagam łaski! Nie spuszczaj kary na nikogo, na nikogo! Ani na czyjąkolwiek osobę, ani na jakąkolwiek istotę, ani na nic takiego, co odczućby mogło cierpienie! Bądź tylko dobrocią, jedynie tylko dobrocią, całym ogromem dobroci, którą cierpienie świata rozbudzić musiało w twem sercu!
Widząc, że Leon XIII wciąż jeszcze milczy, padł przed nim na kolana, powalony nadmiarem wzruszeń, jakie dziś przez dzień cały miotać nim
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/991
Ta strona została uwierzytelniona.