wyborne zamiary prezydenta. Tym sposobem bonapartyzm po raz pierwszy jawnie się rozpostarł w żółtym salonie. Zresztą, po wyborze z 10-go grudnia, objawiano dla księcia pewne względy. Stawiano go tysiąc razy wyżej od Cavaignaca i cała banda reakcyjna za nim głosowała. Zawsze jednak ten książe, chociaż go uważano za wspólnika, obudzał pewną nieufność, lękano się, by nie zachował dla siebie kasztanów, które wyciąga z popiołu. Owego wieczoru jednakże, dzięki wyprawie rzymskiej, pochwały komendanta i Piotra wybornie były przyjęte.
Granoux i Roudier byliby radzi, żeby prezydent kazał już co najprędzej wystrzelać wszystkich republikanów. Margrabia stał przed kominkiem, wpatrzony w wypłowiałe kwiaty dywanu. Gdy podniósł głowę, Piotr, bacznie śledzący na jego twarzy wrażenie temi słowy wywarte, zamilkł nagle. De Carnavant spojrzał na Felicyę i uśmiechnął się. Vuillet, zawsze baczny, odezwał się niechętnie:
— Pomimo zalet prezydenta, wolałbym, żeby był w Londynie, niżeli w Paryżu. Nasze interesa skorzystałyby na tem...
Rougon, w obawie, że się posunął za daleko, pobladł nieco.
— Nie idzie mi o „mego Bonapartego“ — rzekł dość spokojnie — wiecie, gdziebym go wysłał, gdybym mógł, utrzymuję tylko, że wyprawa rzymska jest dobrą.
Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.