Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy następnej nocy udało jej się wsunąć kluczyk napowrót do kamizelki, przyrzekła sobie, że zawsze tego sposobu użyje za nadejściem nowego listu. Postanowiła udawać, że nie wie o niczem. Taktyka była wyborną. Od tej chwili dopomagała mężowi jak najlepiej, sprowadzając rozmowę w danym razie na przedmiot pożądany. Bolała ją nieufność Eugeniusza, obiecywała sobie że jak się wszystko uda powie mu: „Wiedziałam o tem, i nietylko że nic nie zepsułam, ale nawet zapewniłam sprawie zwycięztwo“. Nigdy spiskowy nie robił mniej hałasu a więcej pożytku. Margrabia, któremu się zwierzyła, podziwiał ją.
Najwięcej niepokoił ją los Arystydesa; przerażała się wściekłemi artykułami dziennika „Independent“. Chciałaby ostrzedz nieszczęsne dziecko, ale nie wiedziała jak to zręcznie zrobić. Eugeniusz usilnie im przykazał, by się wystrzegali Arystydesa. De Carnavant podzielał to zdanie.
— Moja mała — rzekł — w polityce trzeba umieć być egoistą. Gdybyś nawróciła syna i jego znienawidzony dziennik zaczął bronić idei napoleońskich, zadałabyś ciężki cios stronnictwu. Mieszczanie plassańscy trzęsą się na wspomnienie dziennika. Niechaj sobie Arystydes brnie dalej, to wpływa na kształcenie młodych ludzi. Zdaje mi się, że on nie będzie długo pozostawał w roli męczennika.
Przejęta chęcią naprowadzenia swoich na dobrą drogę, Felicya egzorcyzmowała Paskala, który mało się zajmował polityką. Kiedy robił jakie do-