Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

konawcza musiała zapewne zapomnieć, dzięki dobrej opinii, jaką miasto posiadało; charakteru lękliwego, niezdolny do nadużycia władzy, byłby w wielkim kłopocie wobec powstania. Rougoni wiedząc, że sprzyja demokracyi, nie potrzebowali obawiać się jego gorliwości, byli tylko ciekawi, jaką przybierze postawę. Municypalność również nie wzniecała w nich obawy. Mer, nazwiskiem Garçonnet, legitymista, którego nominacyę udało się cyrkułowi św. Marka przeprowadzić w roku 1849, nie cierpiał republikanów i z góry ich traktował; lecz z drugiej strony, zanadto był związany z duchowieństwem, żeby z zapałem popierał zamach stanu bonapartystów. W tem samem znajdowali się położeniu inni urzędnicy. Sędziowie pokoju, dyrektor poczty, poborca; zawdzięczając posady reakcyi klerykalnej, nie mogli przyjąć cesarstwa z wielkiemi wybuchami radości. Aczkolwiek Rougoni nie wiedzieli, jak się pozbyć tych ludzi, by miejsca oczyścić i stanąć na widowni, oddawali się szalonym nadziejom, nie widząc nikogo, coby z nimi współzawodniczył w roli zbawców.
Rozwiązanie zbliżało się W ostatnich dniach listopada, kiedy krążyła pogłoska o zamacha stanu i pokuszeniu się księcia prezydenta o dostojeństwo cesarskie, Granoux zawołał:
— Eh, zrobimy go czem zechce, byleby kazał wystrzelać tych nicponiów republikanów!
Podobny wykrzyk, wychodzący z ust człowieka, który spał zawsze, sprawił ogromne wrażenie.