elukubracye pochwalnym panegirykiem zwycięstw. Nazajutrz chodził po mieście z ręką przewieszoną na chustce. Matka, przeczytawszy w dzienniku doniesienie, przybiegła przestraszona. Nie chciał ręki pokazać i mówił z goryczą, która dostatecznie ją objaśniła.
— Nie będzie z tego żadnych złych następstw — rzekła, odchodząc — potrzebujesz tylko odpoczynku.
Zapewne z powodu mniemanego wypadku i odjazdu podprefekta, władza pozostawiła w spokoju „L’Indépendant“, gdy inne dzienniki demokratyczne prowincyonalne, były wielce prześladowane.
Dzień 4-ty grudnia przeszedł dość spokojnie, wieczorem tylko miała miejsce manifestacya, której koniec położył sam widok żandarmów. Oddział robotników podszedł do podprefektury, żądając pokazania sobie depesz z Paryża; Garçonnet odmówił stanowczo, wtedy wykrzyknięto: „Niech żyje Rzeczpospolita!“, „Niech żyje konstytucya!“ i — wszystko się rozeszło. Salon żółty, zastanowiwszy się nad niewinną przechadzką, zawyrokował, że wszystko idzie jak najlepiej.
Lecz dnie następne: 5-ty i 6-ty grudnia były niepokojące. Nadeszły wieści, że miasteczka sąsiednie powstały, że cała część południowa departamentu wzięła się do broni. Palud i Saint-Martin-de Vaulx ruszyły najpierwsze, pociągając ze sobą wsie: Cavanos, Nazères, Poujols, Valqueveyras, Vernoux. W salonie żółtym strach zaczął na dobre nurtować; najprzykrzejszą była myśl, że Plassans
Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/122
Ta strona została uwierzytelniona.