nastym roku życia; ojciec dziecka miał zaledwo lat osiemnaście. Był to czeladnik garbarski nazwiskiem Lantier. Macquart z początku gniewał się i krzyczał, ale dowiedziawszy się że matka Lantiera, poczciwa kobiecina, zabiera dziecko do siebie, uspokoił się zupełnie. Niechcąc oddalić Gerwazy, gdyż dziennie zarabiała już dwadzieścia pięć sons, unikał mowy o małżeństwie. W cztery lata później miała drugiego syna, którego matka kochanka wzięła także do siebie.
Na to Macquart zamknął już zupełnie oczy. Kiedy Fina przedstawiała mu nieśmiało, że wypadałoby ułożyć się z garbarzem, aby wyjść z położenia wywołującego obmowę, odpowiedział dumie, że córki dopóty nie odda w małżeństwo uwodzicielowi, aż tenże stanie się jej godnym i będzie miał za co urządzić gospodarstwo.
Ów przeciąg czasu był dla Antoniego Macquarta najpomyślniejszym peryodem życia, Ubierał się jak mieszczanin w garnitury z cienkiego sukna, golił się i czesał starannie, nabrał dobrej tuszy; w niczem już nie przypominał owego obdartego draba, co się włóczył po szynkowniach. Zwiedzał teraz kawiarnie, czytywał gazety, przechadzał się po ulicy Sauvaire. Odgrywał rolę porządnego jegomości, gdy miał pieniądze w kieszeni. Gdy ich brakło — siedział w domu i dąsał się, że nie może pójść na zwykłą porcyę kawy.
W dnie takie obwiniał ludzkość całą, chorował prawie ze złości, tak iż Fina wprost przez
Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.