obie z córką się raczyły, nasłuchując, czy Macquart nie wraca, gdyż przed jego przyjściem, starannie wszystko uprzątały. Zwykle przychodził późno, Jan kładł się spać wcześnie, one zaś, popijając po trochu, nieraz zupełnie traciły przytomność. W takim stanie nie słyszały, że ojciec nadchodzi. Gdy wszedł i spostrzegł co się dzieje, wybuchała walka między małżonkami. Jan musiał nieraz wstawać, by rodziców rozbroić i siostrę zanieść na łóżko, gdyż inaczej spałaby całą noc na ziemi.
W każdem stronnictwie znajdują się i śmieszni i niegodziwi ludzie. Macquart chciwy i zawistny przeciw całemu społeczeństwu, uważał ogłoszoną Rzeczpospolitę jako erę bardzo szczęśliwą, podczas której będzie można czerpać w kieszeni sąsiada, nawet go udusić, jeżeliby okazywał jakie niezadowolenie. Kawiarnia i gazety, których nie rozumiał, wykierowały go na strasznego gadułę, objawiającego najdziwaczniejsze zdania polityczne. Trzeba znać mówców knajp prowincyonalnych, którzy nie mogą należycie przetrawić tego, co czytają, aby powziąść wyobrażenie, do jakiego stopnia niedorzecznej złośliwości doszedł Macquart. Ponieważ wiele mówił o swojej służbie wojskowej i swojej energii, ludzie dobroduszni i naiwni otoczyli go i słuchali. Nie będąc właściwym naczelnikiem stronnictwa, potrafił jednak zebrać do koła siebie grono robotników, biorących jego szalone zachcianki za poczciwe i sprawiedliwe oburzenie.
Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.