wszystkie strony. Przyjaciel się tłomaczył, że go zatrzymała ciotka Dida; nic nie pomogło:
— Zrobiłeś mi przykrość — wołała — nie chcę cię widzieć.
Biedny chłopiec musiał odejść, nie zobaczywszy obrazu, którym się tak cieszył dnia każdego. Nazajutrz przyszedł wcześnie i zaglądał niespokojny, czy nie widać psotnej dziewczyny. Ona tam była oddawna, czatując na stronie na jego przyjście. Nachyliła się raptownie nad studnią, śmiejąc się z całego serca.
Za pośrednictwem studni, odgrywały się więc dramaty i komedye. Ów miesięczny przebieg czasu wypadał bardzo korzystnie dla Mietty. Myśli jej rozpaczliwe znacznie się uspokoiły, wzbudziły się tkliwe uczucia, również i wesołość młodego wieku, przygłuszona przedtem osamotnieniem i niechęcią dla ludzi. Odkąd wiedziała, że ją ktoś kocha, że nie jest samą na świecie, znosiła łatwiej prześladowania Justyna i niedorzeczne wykrzykniki uliczników. Chociaż myśli jej o ojcu zawsze były rzewne, jednak zapominała już o zaprzysiężonej zemście. Rozwijająca się miłość była jutrzenką łagodzącą jej sny gorączkowe. Względem Justyna chciała zachować postać ponurą i złą, lecz pomimowoli słodycz nie opuszczała jej wzroku. Często nawet piosenką rozweselała sobie godziny pracy. Justyn mówił podejrzliwie:
Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/214
Ta strona została uwierzytelniona.