Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/289

Ta strona została uwierzytelniona.

ła go, żeby wyszedł i rzeczy doprowadził do końca. Na ratuszu zastał tylko czterech radców, inni kazali powiedzieć, że są chorzy, co zresztą, było rzeczywistą prawdą.
Strach paniczny owionął miasto, zwłaszcza po rozejściu się szczegółów nocnych spostrzeżeń w pałacu Valqueyras. Okropne historye zaczęły krążyć między ludem: że wsie okoliczne zniszczone, że dzwony same dzwoniły, że powstańcy spalili lasy, mordują jeńców, dzieci, i t. d., i t. d.
Był to wtorek, dzień targowy w Plassans; Roudier kazał bramy otworzyć dla przepuszczenia kilku kobiet, niosących masło, jaja i jarzyny. Jak się tylko komisya zebrała, złożona teraz z pięciu członków, poleciła zamknąć bramy napowrót; chociaż straż na tarasie nic nie spostrzegła, Rougon wydał rozporządzenie, żeby wożny miejski, opatrzony w bęben, szedł przez ulicę i ogłaszał, że miasto jest w stanie oblężenia, że ktokolwiekby z mieszkańców wyszedł, nie będzie napowrót wpuszczony. Gdy zamknięto bramy w samo południe, środek dla zaspokojenia ludności przedsięwzięty podniósł obawę do najwyższego stopnia. Zaiste, był to ciekawy widok miasta, zamykającego się w biały dzień na klucze i kłódki, w połowie XIX stulecia!
Zamknąwszy się, nie wiedziano już o niczem, oczekiwano tylko z największym niepokojem napadu i szturmu. Co chwila zdawało się mieszkańcom, że słyszą strzelanie. Wiadomości żadne nie