dostać za zdradę. Namyślił się, że pośle po Piotra nazajutrz. Lecz gdy zobaczył Felicyę wchodzącą, odgadł, że go potrzebują. Postanowił więc trzymać się na ostrożności.
Umawiali się długo, zręcznie i podstępnie. Felicya, zadziwiona, że Antoni jest tak grzeczny po brutalnem u niej wystąpieniu w niedzielę wieczór, zaczęła rozmowę od łagodnych wymówek, ubolewając nad nienawiścią, dzielącą rodziny, „ale w istocie Antoni tak prześladował i spotwarzał brata, że ten biedny Rougon musiał stracić wszelką cierpliwość“.
— Jak Bóg żywy! — zawołał Macquart — czyż on kiedy był dla mnie bratem, czy mi kiedy dopomógł? Byłby wolał, żebym zdechł z głodu na śmiecisku... Przecież wtenczas, kiedy mi dał 200 franków, nikt nie słyszał, żebym co złego na niego powiedział! Przeciwnie, wszędzie mówiłem, że ma dobre serce.
Co jawnie znaczyło: „Gdybyście dawali mi pieniędzy, byłbym dla was ciągle grzeczny. Pomagałbym wam, zamiast szkodzić. Samiście sobie winni“.
Felicya poznała się na tem.
— Rozumiem to — rzekła — miałeś nas za nieuczynnych, twardych ludzi, boś mniemał wraz z innymi, że jesteśmy zamożni; ale to nieprawda, kochany bracie, my jesteśmy ubodzy, nigdy nie mogliśmy postąpić względem ciebie, jak nam serce dyktowało. Wprawdzie... — dodała po chwili na-
Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/313
Ta strona została uwierzytelniona.