Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/333

Ta strona została uwierzytelniona.

Ludzie najrozsądniejsi tłómaczyli, że banda powstańcza dostała się do miasta przez jakiś zapomniany wyłom. Później wszakże zaczęto napomykać o zasadzce, o zdradzie; towarzysze Macquarta nie mogli zamilczeć, że ich poprowadzono na rzeź, ale w pierwszych dniach wrażenie było tak silne, iż podobne pogłoski przypisywano tylko wściekłości zwyciężonych republikanów. Z drugiej znów strony mówiono, że Rougon trzyma Macquarta w podziemnem więzieniu, gdzie ma zamiar zamorzyć go głodem. Straszna bajka zjednała mu cześć ogólną.
I tak, zabawny ten, brzuchaty mieszczanin, rozlazły i blady, w ciągu jednej nocy stał się ważną osobistością, z której nikt już śmiać się nie poważył. Jedną nogę umaczał we krwi! Lud Starego Miasta stał przerażony wobec trupów. Około południa, kiedy do ciekawych przyłączyły się osoby porządniejsze, to jest mieszkańcy Nowego Miasta, którzy niedawno tak okrutnie na Rougona wygadywali, nazywając go podłym intrygantem i utrzymując, że sam do lustra wystrzelił, sypnęli mu teraz gorące pochwały, wynosili pod niebiosa jego odwagę, wielbili dłoń żelazną, co uratowała miasto od demagogii, przewrotu, rabunku, morderstw i wszystkich nieszczęść, idących w ślad za republikanami.
Granoux również pozyskał cząstkę powinszowań, sobie przynależną. Znano już historyę młotka. Tylko skutkiem niewinnego kłamstwa, któ-