Dopiero w niedzielę, to jest we dwa dni po zabijatyce w Saint-Roure, wojsko przechodziło napowrót przez Plassans. Prefekt i pułkownik, zaproszeni na obiad przez Garçonneta, sami przybyli do miasta. Pułk, obszedłszy wały, rozłożył się na przedmieściu, na drodze Nicejskiej. Noc już zapadała; niebo zachmurzone od rana, przybrało odblask żółtej barwy, prawie miedzianej, jakby przed burzą i użyczało go całemu miastu.
Mieszkańcy przyjęli żołnierzy dość obojętnie; opowiadali sobie na ucho o srogim odwecie, o strzelaniu i zabijaniu bez pardonu, czego wspomnienie przechowało się w ich pamięci do dnia dzisiejszego. Widok żołnierzy, krwią jeszcze cuchnących, którzy szli znużeni i milczący, wstrętnym był dla porządniejszej części ludności. Rozpoczynał się już terroryzm zamachu stanu, terroryzm zaciekły, druzgocący, który przygniatał Południe przez długie miesiące. Plassans, z początku wystraszone i niewidzące powstańców, mogło z zapałem przyjąć wojsko, w czasie pierwszego przechodu; lecz teraz wobec ponurego puł-
Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/341
Ta strona została uwierzytelniona.
VII.