Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

o małżeństwie między nimi mowy nie było. Na przedmieściu oddawna nikt nie słyszał o życiu tyle gorszącem. Zdumienie, że Macquart mógł mieć kochankę młodą i bogatą było tak wielkie, że kumoszki zaczęły litować się nad Adelaidą. „Biedaczka! — mówiły — zwaryowała całkiem; gdyby miała familię, oddawnaby ją zamknięto w szpitalu“. Powszechnie przypuszczano, że Macquart nadużył niegodziwiec słabego umysłu Adelaidy, by ją obierać z pieniędzy.
Piotr Rougon, syn prawy, chował się wraz z drugiemi dziećmi, Antonim i Urszulą, młodemi wilczkami, jak je nazywano. Matka nie robiła między niemi żadnej różnicy; zdawało się, że sobie sprawy nawet nie zdaje z położenia, w jakiem je postawiła. Wychodząc z domu, trzymała nieraz Piotra za jedną rękę, Antoniego za drugą i nie uważała bynajmniej, że ludzie odmiennie na nich patrzą.
Dziwna to była rodzina. Przez lat dwadzieścia każde z nich, matka i dzieci żyło podług swojej woli. W domu ich swoboda pod każdym panowała względem. Adelaida nie była właściwą waryatką, jak mniemali sąsiedzi, tylko jakiś brak równowagi między systematem nerwowym a krwistym powodował pewną dziwaczność w postępowaniu. Postępowanie Adelaidy dla niej samej było naturalne i logiczne, tylko że jej logika wydawała się szaleństwem w oczach sąsiadów.
Od czasu pierwszej słabości, podlegała paroksyzmom nerwowym, które wprawiały ją w silne kon-