ski, przyjęto go jako ratunek konieczny, on ze swojej strony natychmiast się zajął sprzedażą posiadłości. Właściciel Jas-Meiffrenu dawno miał na nią ochotę, uważając ją za korzystne uzupełnienie swoich gruntów. Mając pieniądze, ofiarował piędziesiąt tysięcy franków, co było dwa razy nad wartość. Gdy zaś chłopska loika napędziła Piotrowi trochę niespokojności co do przepisów kodeksu, poradził się w tym przedmiocie woźnego, mieszkającego na przedmieściu.
I dowiedział się rzeczy pięknych. Pokazało się, że miał ręce związane, matka tylko mogła dokonać sprzedaży. Adelajda zawarła związek małżeński z Rougonem pod wspólnością majątkową, lecz że majątek stanowiła posiadłość ziemska, wdowa przeto po śmierci męża weszła w jego całkowite posiadanie. Ponieważ Macquart i Adelaida przyznali swoje dzieci, one musiały w pewnej części, jakkolwiek mniejszej, dziedziczyć po matce. Piotr tak powiadomiony głęboko się zastanowił nad swojem położeniem. Rozumiał to dobrze, że człowiek zręczny powinien zawsze opierać się na prawie, ale z drugiej znów strony wiedział, że nic go nie skłoni, by rodzeństwo przypuścił do współudziału. Poradził więc sam sobie, nikomu nie zwierzając się ze swojej myśli, nawet woźnemu, którego obawiał się przypuścić do interesów familijnych. Wiedząc, że matką może rozrządzać podług swej woli, zaprowadził ją pewnego dnia do rejenta i kazał jej podpisać akt sprzedaży. Adelaida była
Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/61
Ta strona została uwierzytelniona.