Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

by całe miasto sprzedała, byleby jej pozostawiono dworek Macquarta. Zresztą Piotr zapewnił jej 600 fr. rocznej pensyi i klął się na Boga, że będzie pamiętał o Antonim i Urszuli. Matka zrobiła, co chciał. Nazajutrz podpisała także pokwitowanie z odbioru piędziesięciu tysięcy franków, za sprzedaną posiadłość, dziwiąc się nieco, że nie widzi ani grosza z sumy, którą odbiera, ale syn ją zapewnił, że to jest prosta formalność. Chowając akt do kieszeni, oszust rzekł do siebie: „Niechaj mnie teraz ciągną do rachunku — powiem im, że stara wszystko przejadła. Przecież nie ośmielą się mię procesować“. W tydzień póżniej, właściciel Jas-Meiffrenu zburzył mur graniczny, dzielący dwie posesye, nawet i dom Fouque’ów, bardzo już nadwyrężony.
Piotr ożenił się z Felicyą. Mała ta kobietka, chuda, smagła, miała pyszczek kurzy i lat dziewiętnaście, które z resztą trudno było poznać, gdyż można ją było mieć zarówno za pietnastoletnią dziewczynkę. W jej czarnych i wązkich oczach istniała przebiegłość kotki; czoło jej było nizkie, wypukłe, nos nieco spłaszczony przy osadzie, nozdrza rozszerzone, jakby dla lepszego poczucia zapachów, usta wązkie, broda wydatna. Jednem słowem, cała fizyonomia była obrazem intrygi i ambicyi czynnej i zawistnej. Jednak pomimo brzydoty, Felicya miała jakiś wdzięk sobie właściwy, mówiono o niej, że stosownie do swej woli mogła być ładną i brzydką. Może to zależało od sposobu