Arystydes, najmłodszy z synów Rougona, stanowił zupełną sprzeczność z Eugeniuszem. Podobny do matki z rysów twarzy i chciwości, podstępny, przydał się do intryg pospolitych, w których przeważały popędy ojca. Symetrya potrzebną jest nieraz w naturze. Mały, drobny, ruchliwy, wszystko przepatrywał, wszędzie szperał, szukał; lubił pieniądze, jak najstarszy brat władzę. Gdy Eugeniusz marzył o rządzeniu ludem, on marzył o milionach, książęcem mieszkaniu, dobrem jedzeniu i piciu. Chciałby prędko zrobić majątek, na środkiby nie zważał, pod tym względem nie był skrupulatny. Rasa Rougona, brutalna i chciwa, spotęgowała się w nim przez oświatę. Felicya, pomimo intuicyi niewieściej, wolała tego chłopca niż Eugeniusza, nie czując, że ten ostatni więcej do niej należał. Dla przywar Arystydesa miała niewyczerpane pobłażanie, pod pozorem że to będzie człowiek wyższy; wyżsi zaś ludzie zawsze mają prawo prowadzić życie próżniacze i rozpasane, nim siła zdolności w nich się zrównoważy. W Paryżu źle się prowadził i próżnował; ojciec, przestraszony, kazał mu powrócić: chciał go ożenić, żeby się ustalił wśród kłopotów rodzinnego życia. Arystydes pozwolił na to, że go ożeniono. Ojciec, na usilne domaganie się Felicyi, wziął młode małżeństwo do siebie i utrzymywał swoim kosztem, pod warunkiem, że syn będzie handlu doglądał. Wówczas dla młodego człowieka rozpoczął się piękny okres próżniactwa. Wymykał się jak tylko mógł najczęściej z bióra
Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/70
Ta strona została uwierzytelniona.