Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/69

Ta strona została przepisana.

gdy Karol, człowiek niezwykle przedsiębiorczy, wpadł na myśl kupienia domu publicznego, który zbankrutował w skutek niestarannej obsługi gości i nieporządnego urządzenia. Jednym rzutem oka ocenił on położenie, potrzeby mieszkańców i konieczność urządzenia w mieście zakładu z komfortem, odpowiednim wymaganiom nowoczesnego postępu. W następnym już roku zakład przy ulicy Żydowskiej pod Nr. 13, świeżo odmalowany, przyozdobiony firankami i zwierciadłami, stał się tak uczęszczanym, że trzeba było powiększyć ilość utrzymywanych w nim dziewczyn. Oficerowie, urzędnicy, słowem wszyscy do towarzystwa należący, nie zachodzili już do innych zakładów. A powodzenie to utrwaliło się, dzięki żelaznej ręce pana Karola i jego ojcowskiej a ścisłej administracyi; pani Karolowa gorliwie dopomagała mężowi a niedopuszczając żadnej straty, musiała przecież patrzeć przez spary na drobne kradzieże, popełniane przez bogatych klientów.
Zebrawszy trzykroć sto tysięcy franków w przeciągu niespełna dwudziestu pięciu lat, małżonkowie Badeuil postanowili urzeczywistnić zamiar, o którym całe życie marzyli: spędzić starość na łonie przyrody, wśród drzew, kwiatów i śpiewu ptasząt. Dwa lata jednak musieli czekać jeszcze z powodu trudności znalezienia kupca, któryby zapłacił za zakład postawioną przez nich cenę. Serce mu się krajało na myśl, że za-