Strona:PL Zygmunt Gloger-Pieśni ludu.djvu/027

Ta strona została przepisana.

2.Drugi mówi do trzeciego, do trzeciego:
Dziewczyna tonie.
Hej, hej, mocny Boże, dziewczyna tonie.
Trzeci skoczył, konia zmoczył, konia zmoczył
I sam utonął.
Hej, hej, mocny Boże, i sam utonął.
3.Oj idźże ty wrony koniu, wrony koniu,
Z siodłem do domu.
Hej, hej, mocny Boże, z siodłem do domu.
Nie powiadaj ojcu, matce, ojcu, matce,
Żem ja utonął.
Hej, hej, mocny Boże, żem ja utonął.
4.Jeno powiedz wrony koniu, wrony koniu,
Żem się ozenił,
Hej; hej, mocny Boże, zem się ożenił.
Cóż było za ożenienie, ożenienie:
W wodzie tonienie,
Hej, hej, mocny Boże, w wodzie tonienie.
5.Cóż była za panna młoda, panna młoda,
Ta zimna woda.
Hej, hej, mocny Boże, ta zimna woda.
Cóż tam byli za drużbowie, za drużbowie,
W wodzie rakowie,
Hej, hej, mocny Boże, w wodzie rakowie.
6.Cóż tam były za drucheńki, za drucheńki,
W wodzie rybeńki,
Hej, hej, mocny Boże, w wodzie rybeńki.
Cóż były za dziewosłęby, dziewosłęby,
Nad wodą dęby,
Hej, hej, mocny Boże, nad wodą dęby.
7.Cóż tam była za drużyna, za drużyna,
Nad wodą trzcina,
Hej, hej, mocny Boże, nad wodą trzcina.
Cóz tam było za łożeńko, za łożeńko,
W wodzie dziarenko,
Hej, hej, mocny Boże, w wodzie dziarenko.


42.

Są na boru fijołeczki,
Pójdziewa na nie,
I uwiję dwa wianeczki
Na zalecanie.
Uwiję ja dwa wianeczki,
Puszczę po wodzie,
Niech zobaczę, niech zobaczę,
Kogo dostanę?


43.

Czyjże tam wianek płynie po wodzie
W trawie, w zieleni, z zgrają jeleni?
To mój wianeczek płynie po wodzie
W trawie, w zieleni, z zgrają jeleni
Płynie po wodzie, płynie po dole.


44.

Janie, Janie, święty Janie
Cóżeś nam przyniósł nowego,
Cóżeś nam przyniósł pięknego,
Janie, Janie, święty Janie?
Przyniosłem ja rosy,
Parobkom na kosy,
Dałem macierzanki,
Panienkom na wianki.


45.

Żegluję, płynę moja Maryś
Ratuj mnie, bo zginę,
Zapal świecę, albo dwie,
Ratuj siebie albo mnie.
Jakże mam cię ratować,
Gdy nie mogę zgruntować,
Zapal świecę, albo dwie,
Ratuj siebie albo mnie.


46.

Dziewczę piękne na urodzie,
Liczko jako dwie jagodzie,
Stojała nad brzegiem rzeczki,
I puściła dwa wianeczki.
Wianki płyną, wianki toną,
Marysia płacze i smuci,
Bo Jasieńko do dziewczyny
Oj już pewnie nie powróci.
I rzuciła trzeci wianek,
Czy Jasieńko ukochany,
Tam jak kościół murowany
Brać z nią ślub będzie?
Wianek wypłynął na dunaj
Gdzie Jasieńko się zadumał
— Tyś Jasieńku, tyś mój pierwszy.
— Już-ci nie pójdę do inszej.
Moja Maryś bądź wesoła
Pojedziewa do kościoła
Tam nam będą ślub dawali
I w organy będą grali.