Poselstwa wesołego,
Bieżeli do Betleem skwapliwie,
Znaleźli dziecię w żłobie,
Maryję z Józefem.
2. Jaki pan chwały wielkiej,
Uniżył się z wysokiej,
Pałacu kosztownego żadnego,
Nie miał zbudowanego,
Pan wszego stworzenia.
O dziwne narodzenie,
Nigdy nie wysłowione,
Poczęła Panna Syna w czystości,
Porodziła w całości
Panieństwa swojego.
3. Już się ono spełniło,
Co pod figurą było,
Aaronowa różczka zielona
Stała się nam kwitnąca
I owoc rodząca.
Słuchajcież Boga Ojca,
Jako go wam zaleca,
Tenci jest Syn najmilszy, jedyny
Wam w raju obiecany,
Tego wy słuchajcie.
4. Bogu bądź cześć i chwała,
Któraby nie ustała,
Jak Ojcu tak i jego Synowi
I świętemu Duchowi
W Trójcy jedynemu.
Stara pieśń kolendowa na Turków z r. 1672.
Ocknij się Lechu, przerwij sen twardy,
Czuwa na twój kark Bisurman hardy.
Czas przetrzeć źrenicę
A toczyć krynicę łez gorzkich.
Już pod armatą ziemia przyklęka,
Już Ukraina pod Turkiem stęka.
Już braniec spętany,
Już brząka kajdany, a ty śpisz!
Bracia krew leją, ty wino toczysz,
Ty kanar z sektem pijany broczysz.
Ty hejnał wesoło,
I w taneczne koło, grać każesz?
Orle sarmacki! gdzie są pioruny?
Gdzie są ogniste grady Bellony?
Gdzie dziarska ochota?
Gdzie pradziadów cnota? gdzie męztwo?
Już Kamieńcowi, pożal się Boże,
Ściele Ottoman z popiołu łoże.
Ty w łabędziem pierzu,
Nie w twardym puklerzu harcujesz!
Wszelką swobodę już wytrąbiono,
Już na Rekwijem z dział uderzono.
A ty o żałobie,
Ani o swym grobie nie myślisz?
Hej na dobranoc wolnościom twoim,
Nachylił Turczyn księżycem swoim.
Ty hejnał wesoło,
I w taneczne koło grać kaźesz?
Czarnieckich niemasz, Kordeckich mało,
I Chodkiewiczów już nam nie stało.
Młódź tylko została,
I ta zaniedbała ochoty.
Na złotą wolność już pęta kują.
Na twoje karki łyka gotują.
Gore u sąsiada,
Wszędy słychać biada, a ty śpisz?
Podolskie kraje z żalu się krają,
Kruszą się mury, wieże padają,
Ty zakamieniały,
Nad sykulskie skały śpisz Lechu!
Postańmy tu bracia razem,
Zatańcujmy sobie w koło,
Bo Pan panów, Pan niebiosów,
Pogląda na nas wesoło.
Oddajmy mu ukłon prawy,
Bo on przyjął nasze dary,
Czem chudoba nasza włada,
Tośmy dali na ofiary.
Trzebaby zaś na tym mrozie,
Poźwignąć Cię z tego siana
My tu skakać, weselić się
Będziem do samego rana.
Aleć Jezus powstał z żłobu,
I swą rączką błogosławi,
Józef stary rzekł: bez miary,
Czego brakuje, dostawi.
Dziękujemy i wielbiemy,
Ciebie Boże, wielki Panie,
Niech Twa cześć i chwała święta,
Na wiek wieków nie ustanie!