1. Kiedy będzie słońce i pogoda,
Przychodź Jasiu do mego ogroda, (2 razy)
Nawąchasz się ziółka pachnącego,
Napatrzysz się liczka rumianego. (2 razy).
2. Cóż mi przyjdzie z twojej rumianości,
Kiedy nie mam do ciebie wolności, (2 razy)
A padnijże ojcu, matce do nóg,
Będziesz miał wolność do mnie, dalibóg. (2 r.)
Przyjechał do niej
Czterema koni
Przed ganek malowany,
I jął ją prosić,
Słowa unosić,
By dała wianek ruciany.
lub: Ubrał się w lamę,
Przyjechał do mnie
Pod murowany zamek,
I zaczął prosić,
Czapki unosić
O mój ruciany wianek.
A któż to tam stoi
U furteczki mojej?
Da jać to kochanie,
Czekam cnoty twojej.
A któż to tam stoi
U okienka mego?
Da jać to kochanie,
Czekam wianka swego
— Konik zmókł i ja zmókł i kulbaka zmokła,
Dla ciebie dziewczyno, gdy stałem u okna,
Gdy stałem, pukałem, nie chcialaś otworzyć,
Musialem główeczkę na progu położyć.
Główeczkę na progu, rączki koło proga,
Otwórz mi Zosieńko, bój się Pana Boga,
— Widzi Bóg, dalibóg, żem cię nie poznała,
Bobym ci Jasieńku otworzyć kazała.
Bobym ci Jasieńku otworzyć kazała.
Pocóżeście przyjechali
Moi mili goście?
Jeślim wam się spodobała,
Ojca, matki proście.
A ja sobie pójdę za piec,
Niby będę płakać,
A wy na to nie zważajcie,
Ino targu dobijajcie,
A będziemy skakać.
Oj biedaż mi z tym Jasieńkiem,
Ciągle stoi pod okienkiem,
Czy do Boga, czy do ludzi,
Co ja zasnę, to on budzi.
Otwórz, otw6rz kochaneczko,
Bo wybiję okieneczko,
Nie otworzę, bo się boję,
Główka boli, ledwo stoję.