Bujam po morzu — gdzieś w skrzydlatej łodzi
Wody tak ciche, ach, nie będzie burzy.
Żagiel mój biały jak sztandar powija,
Przestwór lazuru ciągnie się przedemną,
Ta, którą kocham może płynie zemną,
Może w jéj duchu mój duch się odbija? —
Może, gdy patrzy na te śliczne fale
Głos tajemniczy szepcze jej do ucha
Spowiedź méj duszy, i wszystkie me żale...
— Tylko czyż ona tego głosu słucha?
A może teraz, gdy oczy zwróciła,
A jam me czoło pochylił w cierpieniu
Mówić coś chciała — lecz nic nie mówiła —
Rękę jéj tylko ścisnąłem w milczeniu. —
Czyż to nie widmo, które ja stworzyłem?
I w chwili natchnień sam wywiodłem z siebie?
Nie! tej postaci ja nie wymarzyłem!
Ona przez Boga wymarzona w niebie!
I tu na chwilę tak krótką zleciała,
Jak anioł siadła przy mej łodzi sterze;
Ach, gdyby tutaj na wieki została!
Śmiejcie się wiatry, że ja w szczęście wierzę!
Śmiejcie się fale, lecz płyńcie powoli,
Żaglu mój biały nie pędź tak po brzegu.
Strona:PL Zygmunt Krasiński - Moja Beatrice.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —