Mówcie wy teraz duchy i anieli
Czy w nierozłącznej z jej sercem jedności
Duch mój niebiaństwa waszego nie dzieli?
Choć pije z ziemskiej trucizny miłości?
Wyście spokojni — trwałem wasze szczęście —
Na ziemi radość — choć nie z ziemi rodem —
Dwa serca spaja w wznioślejsze zamężcie
Bo zagrożone boleści rozwodem!
Są chwile ludzkie, o! wam niedościgłe,
Wy od nas górniej i piękniej mieszkacie;
Lecz serca wasze wśród niebios wystygłe!
Co piorun szczęścia w nieszczęściu — nie znacie!
Co kropla rosy wśród piekielnej spieki,
Co twarz kochana po długim rozdziele!
Co zmartwychwstanie po śmierci na wieki!
Co kwiat w pustyni — co iskra w popiele!
Co wzrok łez pełen — co ściśnienie ręki!
Co wspólna bojaźń — co boleść dzielona!
Nie — wy nie wiecie co na krzyżu męki
Rozkwitająca cierniowa korona!
I ten kwiat głogów, na tej smutnej ziemi
Wszystkie wytrzyma słoty, wichry, burze —
On z trosk wyrasta — on z smutków się plemi —
Świeży i piękny, jak Edeńskie róże!