Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/136

Ta strona została przepisana.

i chciał dalej przypomnieć sobie, ale gwiazda zniknęła, rysów tej postaci doszukać się nie mógł — i głowę spuścił na piersi.
Ku morzu, ku morzu, kra Jaiku pędzi i z nią Agaj-Han. Żegnaj mi na wieki dziecię mojej wyobraźni, za chwil kilka pochłoną cię fale i przerzucać sobie twoje ciało będą. Życie ci przeszło na mękach, a mściłeś się zbrodniami na tych, których nienawidziłeś, na tej, którąś kochał. Teraz ty i ona jednym jesteście porwani pogrzebem; a wasze dusze kędy się podziały? Nie słychać było jako z waszych wykradały się piersi, nie słychać było ich lotu w przestrzeni, ale ona konając modliła się Maryi.
Królowo Polski! daj jej zasiąść u stóp twoich, bo korona carów była dla niej wieńcem cierniowym, życie jej długą pielgrzymką, daleko od Ojczyzny, wśród obcych i zawistnych. Królowo Polski, zlituj się nad córą Twoją.