Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/178

Ta strona została przepisana.

Cień Danta jeszcze raz skupił się w kształt i objawił całkiem śród napływającego światła. Lecz głos jego był inny, jakby już daleki, już wracający w chwale tam, skąd przybył. „Dotąd na waszym świecie piekło tylko i czyściec — ale duch Pana zamieszkał wam w piersiach, — wyście jak przepaści — a w głębiach waszych tajne ukryte błękitu. Wiarą wzbudźcie je w jaśń — skrzydłem woli świętej wznieście je w górę, wynieście na zewnątrz; — przed sobą, nad sobą, w okół siebie rozwidnokrężcie je Miłości czynem! Wtedy ono trzecie zacznie widomieć na ziemi — lecz baczcie pilnie — żaden doń inny nie powiedzie tor — ni ślepy traf, ni przeznaczeń mus, ni swawoli dąs, ni żadnej pychy kłam. A biada wiekom! jeśli gwałty niebożemi kusić się będą o dóbr Bożych łup; — bo do tyla was uszanował Pan, Stwórca wasz, że wolno wam z Nim staczać bój i z tem waszem zwyciężać Go; — lecz skoroście wygrali tak, wnet zwyciężony Wszechistny ucieka z was, a wam pozostaje w zamian wiekuisty brak, wiekuista śmierć, wiekuiste Nic. Czuwajcie więc nad losami planety waszego!“
I mdlejąc śród światła poranku — srebrząc się ostatnim śladem w powietrzu — coraz to szerszemi kręgi — coraz to przejrzystszemi — jak wiry wód poruszonych — jak powiewów uciszających się tchnienia — jak sen co przemija, poszła postać Danta w przestrzeń — w oddal — w blask słońca — poszła w niewidzialność nieskończoności!


III.
(Karnawał na placu ś. Marka w Wenecyi. — Kościół ś. Marka i plac Dożów w głębi. — Mnóstwo masek na placu pod portykami. — Młodzieniec. — Bankier-książe, wchodzący.)
Chór Greczynek.

Eulaloe-lana! My z Archipelagu uciekły — z seraju Baszy pohańca uciekły. Czy widzisz ócz naszych ogniki? Zdejm nam maskę, zdejm! Eulaloe-lana.