Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/195

Ta strona została przepisana.
Aligier.

Cyt, czy słyszysz?

Jakób.

Jakby plusk wioseł.

Aligier.

Zbliża się odgłos ku zakrętowi kanału.

Jakób.

Dałby Pan Bóg, żeby to on był!

Aligier.

Z po za murów wysuwa się gondola!

Jakób.

Proszę W. Pana, czy to JW. Pan?

Aligier.

Czekajże — zdaje się że on — tak — on sam!

Jakób.

Więc proszę W. Pana, pewno stoi patrzy się w niebo, a nie na tych złodziei co powożą.

Aligier.

Nie zgadłeś na dzisiaj, bo właśnie rozmawia z nimi. Zejdź i świeć mu na wschodach.

Jakób.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

(Wychodzi.)
Aligier.

Na wieki wieków, amen! (do młodzieńca.) Podnieś oczy, Henryku, ja tu na ganku!

Głos młodzieńca (z dołu.)

Widzę, widzę —zaraz! Hej Jakóbie, bram pałacu nie zamykaj, bo ten wioślarz idzie zemną, na górę i powróci jeszcze.