Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/219

Ta strona została przepisana.

Syonie świętoszku, rozpustnico Grecyo i ciemiężco Rzymie, gdzie wy? Darmoście plemię ludzkie zatrzymać, darmo przepsuć — darmo zabić chcieli! nie zginęło — Syn człowieczy skonał, zmartwychwstał Syn Boży!
Odtąd żaden lud co stał się narodem nie umiera na ziemi!
Odtąd żaden człowiek co stał się duchem, nie umrze w grobie — Hosanna! Hosanna!

Chór daleki.

Duszą i ciałem i duchem potrójny a jeden, objawion Bóg! On niegdyś był duszą jednemu plemieniu — On stał się ciałem jednego Kościoła — On duchem będzie nad jedną ludzkością! Hosanna! Hosanna!

Młodzieniec.

Już grób Chrystusowy mdleje! już rozwiewają się te cudne, anielskie postaci!

Aligier.

Weź mnie za rękę, byś się nie potknął wśród ciemności.

Młodzieniec.

O! gdzie ta szata w białym ogniu! gdzie te stopy? — teraz tak czarno znów.

Aligier.

Schyl się — w tem miejscu zniżać się zaczyna sklepienie!

Młodzieniec.

Gdzież idziem?

Aligier.

W chrześciański świat! w drugą dziejów część! do innych prób ludzkości!

Głosy nadpowietrzne.

Na skale Piotra, kościół budują dniem i nocą!