Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/220

Ta strona została przepisana.
Inne.

Wielki jak dni — przez dni siedem budowali go, a ósmego opanował świat!

Inne.

Bo żywe słowo — mądrość i miłość — były w nim, duch święty w nim!

Młodzieniec.

Gdzież te głosy lecą?

Aligier.

Przed nami lecą dokąd i my spieszym! — Teraz możesz się podnieść, tu już nie brak przestrzeni!

Młodzieniec.

Słyszę jakoby szelest stóp wielu gromadzących się tam gdzieś, gdzieś daleko, naprzeciwko nas.

Aligier.

Nie zwodzi cię słuch!

Młodzieniec.

Żeby światła choć trochę!

Aligier.

Licz kroków jeszcze dziesięć i stań!

Chór daleki.

Jęk z tysiąca rozkołysanych myśli, opatrzna rada; jak z mnóstwa żądz młodzieńczych, wielki męski czyn — tak z zamętu ucisków i prześladowań, z zgiełku marzeń i wątpień i kacerstw, wzniosła się Piotra moc. On pierwszym, najstarszym sługą sług Chrystusowych na ziemi.
Pod jego stopami królów korony i czoła — w kolebce, jego prawicą kołysanej, narody dzieciątka!
I rośnie sam ciałem deptając po ciele!
I stało się! — oblókł się w szkarłat — zwielmożniał — zrzymianił się! I oto już teraz zacznie się jęk ludzki skarżyć nań. Więc słuchajcie i patrz-