Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/224

Ta strona została przepisana.
Aligier.

Obróćźe się ku mnie — już nie ma Prowanckiej równiny — patrz! więzienie tylko i lamp kilka grobowych — i Mistrz Wielki skazany — i bracia co za nim pójdą na stos!

Młodzieniec.

Ileż mi się razy dziecku śnił na białych tych płaszczach czerwony krzyż ten! i potępiony zakon kochałem, za to że potępiony.

Aligier.

A teraz słuchaj słów, które starzec wyrzekł w samą wigilię śmierci — powtórzy je zaraz ten siwy kształt jego.

Młodzieniec.

Ten co się przechadza wśród okutych i milczących ?

Aligier.

Widzisz, zatrzymał się i wzniósł ręce w kajdanach — oto mówić będzie!

Głos Wielkiego Mistrza.

Templariusze, syny i bracia! Wszak świętym był pomysł i święty z niego miał wytrysnąć czyn? Od morza do morza, od wschodu na zachód, jedna Rzeczpospolita, a w niej Królestwo Boże na ziemi Jako ja wam i wy mnie świadczcie w ostatniej godzinie!
Wszak nie na błąd was wiodłem; a choć pomrzecie nie oszukałem was! Wszak my byli, wszak my żyli, tam gdzie urodził się Pan i w powiewie wiatrów nad oliwnem wzgórzem my słyszeli głos jego.

Chór Templariuszów.

I jasną mocą koło Golgoty przechodząc widzieli postać jego!

Głos Wielkiego Mistrza.

Nie ukrzyżowaną!