Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/228

Ta strona została przepisana.
Chór Różokrzyżowców.

Ciało jeślić nie od Boga, a jest, więc samo, Bogiem — a jeślić od Boga, więc Bożem być musi — i jako Pana twór żyje i wzdycha do Pana! Pokój ciału wszelkiemu — długo przeklęte i uciskane, ono wznieść się chce, ono rozbłysnąć w złoto, rozkwitnąć w różę Alchemii!
Wolność i natchnienie, oto prawa nasze — natura, oto siostra nasza żyjąca, urodziwa. Jako Chrystus nas, tak my ją odkupim, i wyszlachetnieje w miłości naszej. Pokój jej i ciału wszelkiemu!

Chór Mistrzów.

Jeszcze nie czas! nie czas!

Chór Różokrzyżowców.

A my już starzy, już strawieni pracą!

Chór Mistrzów.

Wprzód jarzmo gdziekolwiek cięży, prysnąć musi, — czy z dusz na ciało, czy z ciała na dusze — w kościele — w państwie — w ludzkości!

Chór Różokrzyżowców.

Darmo więc my ufali wam — gasną wszystkie ognie nasze nagle — w żużlach nigdzie nie znalazło się złota — perzyny tylko wiją się w powietrzu — i my jak one rozwiewamy się! O Mistrze, wyście nam kłamcami byli!

Chór Mistrzów.

Świętąśmy prawdę opowiadali!

Chór Różokrzyżowców.

Alboż w domu wiecznym już przez Merkura księżyc w jedno połączon ze słońcem! Gdzież kamień mądrości? gdzie umarłych wskrzeszony cień?